- Masz może
telefon do Wiktora?- zapytałam nieśmiało. Piętnastolatka pojęła w mig o co mi
chodzi.
- Ja
zadzwonię, tak będzie bezpieczniej.- poinformowała mnie, poważniejąc.
Skinęłam
głową. Ufała mi- ale nie bezgranicznie.
- Pan
Bronicki? Proszę Pana, ma Pan jakiekolwiek informację o wypadkach? Yhym… Tak…
Rozumiem, dziękuję.
- I Co?-
spytałam zaniepokojona.
Moja
towarzyszka się zamyśliła.
- Jeden
facet wjechał w rów, samochód wybuchł i ledwo co go wyciągnęli. Była też piesza kobietka, nieźle poturbowana przez koszmary, nie ma co... - zachichotała. Nie wiedziała co znaczy to dla mnie.
W jednej chwili osunęłam się na ziemię -to było zbyt wiele jak na jeden wieczór. Ale przecież moja ciocia musiała być bezpieczna! Na pewno dostała jakieś dodatkowe nadgodziny, musiała pojechać samochodem! Okłamywałam siebie samą, dokładnie pamiętałam że auto stało w garażu kiedy wychodziłam. Na ulicach jest dużo pieszych, Rita nie mogła ulec wypadkowi.
Na pewno nie! A jeśli...?
Różowowłosa wyraźnie się zmartwiła.
- Jeżeli chcesz, mogę pójść sprawdzić. Zajmie mi to minutkę, na moje miejsce wejdzie Jack. Muszę tylko wiedzieć jak wygląda Twoja ciocia.
Było to bardzo samolubne ale nie byłam w stanie odmówić.
- Wysoka brunetka, lat czterdzieści. Wychodziła w długiej, czerwonej sukience do ziemi.
- Ahaa...- Blair skrzywiła się pisząc coś na telefonie.- Twój chłopiec zaraz tu będzie.- nie miałam sił zaprzeczać.- Ja zmykam.
I zniknęła.
Zostałam sama. Znowu sama. Czułam w środku że to Rita, ale nie pozwalałam sobie w to uwierzyć. Cały czas szłam w zaparte "Nie, to niemożliwe, po ulicach krąży wiele kobiet...". Przyszedł Frost i usiadł koło mnie . Zaczynało świtać. Promienie słoneczne oświetlały moją twarz, suszyły łzy, ale nie zdejmowały jarzma. Tyle już straciłam, życie znów pokazuje jak bardzo chce mi dokopać.
- Co się stało?- spytał chłopak po długiej chwili milczenia.
- Nic...- odwróciłam wzrok.
- Nie udawaj.- zabrzmiało to groźnie. Westchnęłam.
- Boję się. Martwię się o moją rodzinę, tylko Rita mi została. Jeżeli cokolwiek się jej stało...
- Jestem pewien że wszystko w porządku...
I w tym momencie wróciła Blair.
Wyglądała normalnie... rozwiane, różowe włosy, mocny makijaż, conversy na nogach. Różniła się tylko wyrazem twarzy i ubraniem. Wyglądała jakby musiała przyznać się przed matką że zbiła ważny dla rodziny wazon; ręce założone z tyłu i umykający wzrok.
No i krew. Na rękach, ubraniu, nawet twarzy. Wszędzie krew.
Wstałam chwiejąc się niepewnie.
- Więc jak?- spytałam, mimo że znałam już odpowiedź. Oczy mi się zaszkliły, ale się nie poddawałam. Nie mogłam, nie w takiej chwili. Pamiętam że usłyszałam jeszcze kroki za mną. Glany Jacka. Poczułam podmuch powietrza koło mojego ucha i usłyszałam cichy szept: " Nie daj się". Nie zamierzałam, ale los pokazał coś zupełnie przeciwnego.
- Nie najlepiej...- westchnęła dziewczyna. - Nic nie dało się zrobić. Spadła z urwiska. Wszędzie było pełno krwi...
Dolna powieka zadrżała mi niebezpiecznie. Nie czułam już nic, serce przesiąknęło mi lodem. Spadałam, powoli w objęcia szaleństwa. Już wiedziałam jak czuła się Blair tego feralnego dnia, już wiedziałam czemu oszalała. Ale ja nie ześwirowałam. Nie, nie... po prostu w środku mnie coś się złamało.
- Elso...- zaniepokojony Frost chciał złapać mnie za rękę ale się wyrwałam. Nie płakałam. Od tego dnia nie zapłakałam ani razu.- Wszystko dobrze?
- Wspaniale!- zaśmiałam się histerycznie.- Cudownie! Idealnie! Jak mogłoby być inaczej?
Opadłam bezwładnie na ziemię. Postanowiłam zachować trzeźwy umysł- co komu po tym gdybym beczała?
Poprawiłam skórzaną kurtkę i włożyłam głowę między nogi. Patrząc na krew na rękach Blair zachciało mi się rzygać.
Frost chciał podać mi rękę, ja jednak ją odtrąciłam.
- Zostaw mnie.- wysyczałam niebezpiecznie. Nagle coś sobie uświadomiłam- moje ręce! Dłonie nadal pokrywał szron, jakby nigdy nic, jednak kiedy tylko czegokolwiek dotknęłam zaczynały piec. Do głowy nasunęło mi się jeszcze jedno sensowne pytanie.
- Czy ONA żyje?- cedziłam z rozmysłem każde słowo.
- Na miejscu była karetka, nie wiadomo jakie ma szanse. Na prawdę straciła sporo krwi.- Blair jakby rozumiała mój ból, wiedziała co przeżywałam. Nie owijała w bawełnę tylko podawała rzetelne informacje nie ważne jak bolesne by one nie były. Pokręciłam głową, musiałam wracać do domu.
Wstałam i zaczęłam oddalać się bez słowa, jednak coś a właściwie pewien ktoś mnie powstrzymał.
- Wow, czekaj moment.- Jack zastąpił mi drogę.- Na dole trwają jeszcze walki. Zamierzasz więc iść główną ulicą w takim stanie do domu?
Moje spojrzenie pełne chłodu wystarczyło za odpowiedź. Całkowicie zbił go z pantałyku brak jakiejkolwiek reakcji.
- Przepraszam.- szepnęłam chłodno. Wtedy TO zaczęło się ze mną dziać ale jeszcze o tym nie wiedziałam.
Ustąpił, zaskoczony do granic możliwości.
Zeszłam po stopniach nie dbając o wysokość na której się znajdowałam, po czym przeszłam przez szarą, brudną ulicę upaskudzoną krwią oraz czarnym piaskiem. Ich charakterystyczny zapach drażnił mnie, zmuszając do odruchów wymiotnych.
Szare słońce wstawało leniwie, czas dłużył się niemiłosiernie. Czułam że coś obciąża mnie w środku, boleśnie mnie zatrzymuje. Postanowiłam więc przysiąść na chwileczkę na ławce w parku i wszystko przemyśleć.
"Jak zwykle ani na chwilę nie mogę zostać sama" pomyślałam dostrzegając białą czuprynę mego przyjaciela. Przysiadł się do mnie po czym chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
- Nie rozumiem Cię.- stwierdził.- Powinnaś płakać, zaprzeczać, obwiniać nas, robić cokolwiek...
Siedziałam cicho. Kiedy patrzyłam w jego błękitne tęczówki przenikał mnie dziwny prąd. Skoro komuś bardzo zależy na osobach wokół mnie muszę ograniczyć ich liczbę.
"Muszę się odizolować."
- Powiedz coś w końcu!- zażądał.- Uważasz że to moja wina?
W głowie zaświtał mi pewien pomysł. Miał go okrutnie zranić, ale musiał zadziałać bezbłędnie.
- Taakk...- pisnęłam ściskając dłonie w pięści. Krząknęłam i kontynuowałam.- Tak uważam że to Twoja wina. W moim życiu wszystko było idealne dopóki się nie pojawiłeś, a teraz nagle wszystko zaczęło się chrzanić? Nie widzisz związku?- ironiczne pytanie zawisło między nami w powietrzu.
Frosta jednak niełatwo było zwieść.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.- stwierdził czarując mnie szarmanckim uśmiechem.
- Jesteś pewien?- odpowiedziałam wstając z trudem. Ten oczywiście rzucił mi się na pomoc, na co natychmiast wyswobodziłam się z jego objęć.
- Czemu mi to robisz?- spytał z wyrzutem.
- Żeby ograniczyć liczbę osób na których mi zależy.
- Co?- nie rozumiał. Ale ja tego nie oczekiwałam- wystarczyłoby gdyby po prostu zostawił mnie w spokoju. Oczekiwał ode mnie czegoś, czego nie potrafiłam mu dać.
- Jestem jak tykająca bomba, Jack...- wykrztusiłam, próbując nie zalać się rzewnymi łzami. -I to atomowa. Przynoszę nieszczęście!
- Jak to?- znów się zamyślił.
Chyba zaraz nie wytrzymam.
- Rodzice zginęli wracając do MNIE ponieważ moc którą posiadam wymykała się spod kontroli. W dniu wypadku panowała śnieżyca. Zginęli wpadając w poślizg rozumiesz?- teraz to rozbeczałam się na dobre. Co za wstyd!
- Skąd mam wiedzieć że to samo nie przytrafiło się Ricie? Że MOŻE używaniem tego czegoś...- spojrzałam z obrzydzeniem na własne dłonie.- Nie zabrałam jej życia? Właśnie dlatego nie możemy być razem.- Jego spojrzenie pełne bólu skrzyżowało się z moim, pełnym desperacji. Ale cóż mogłam zrobić innego? Chciałam go uratować. MUSIAŁAM go uratować. W pewien sposób byliśmy sobie bliscy nawet przed tym całym cyrkiem. To co się stało między nami nad stawem, to jak bardzo sobie zaufaliśmy.
- Miałem być twoim aniołem stróżem... właśnie straciłem robotę.- wyszeptał a ja się uśmiechnęłam. Czułam że domyśla się co zamierzam zrobić.
- Opiekuj się proszę Anną i Mercy.- przytuliłam go mocno, jednocześnie zaciskając stale pięści. To bolało.
Opadłam bezwładnie na ziemię. Postanowiłam zachować trzeźwy umysł- co komu po tym gdybym beczała?
Poprawiłam skórzaną kurtkę i włożyłam głowę między nogi. Patrząc na krew na rękach Blair zachciało mi się rzygać.
Frost chciał podać mi rękę, ja jednak ją odtrąciłam.
- Zostaw mnie.- wysyczałam niebezpiecznie. Nagle coś sobie uświadomiłam- moje ręce! Dłonie nadal pokrywał szron, jakby nigdy nic, jednak kiedy tylko czegokolwiek dotknęłam zaczynały piec. Do głowy nasunęło mi się jeszcze jedno sensowne pytanie.
- Czy ONA żyje?- cedziłam z rozmysłem każde słowo.
- Na miejscu była karetka, nie wiadomo jakie ma szanse. Na prawdę straciła sporo krwi.- Blair jakby rozumiała mój ból, wiedziała co przeżywałam. Nie owijała w bawełnę tylko podawała rzetelne informacje nie ważne jak bolesne by one nie były. Pokręciłam głową, musiałam wracać do domu.
Wstałam i zaczęłam oddalać się bez słowa, jednak coś a właściwie pewien ktoś mnie powstrzymał.
- Wow, czekaj moment.- Jack zastąpił mi drogę.- Na dole trwają jeszcze walki. Zamierzasz więc iść główną ulicą w takim stanie do domu?
Moje spojrzenie pełne chłodu wystarczyło za odpowiedź. Całkowicie zbił go z pantałyku brak jakiejkolwiek reakcji.
- Przepraszam.- szepnęłam chłodno. Wtedy TO zaczęło się ze mną dziać ale jeszcze o tym nie wiedziałam.
Ustąpił, zaskoczony do granic możliwości.
Zeszłam po stopniach nie dbając o wysokość na której się znajdowałam, po czym przeszłam przez szarą, brudną ulicę upaskudzoną krwią oraz czarnym piaskiem. Ich charakterystyczny zapach drażnił mnie, zmuszając do odruchów wymiotnych.
Szare słońce wstawało leniwie, czas dłużył się niemiłosiernie. Czułam że coś obciąża mnie w środku, boleśnie mnie zatrzymuje. Postanowiłam więc przysiąść na chwileczkę na ławce w parku i wszystko przemyśleć.
"Jak zwykle ani na chwilę nie mogę zostać sama" pomyślałam dostrzegając białą czuprynę mego przyjaciela. Przysiadł się do mnie po czym chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
- Nie rozumiem Cię.- stwierdził.- Powinnaś płakać, zaprzeczać, obwiniać nas, robić cokolwiek...
Siedziałam cicho. Kiedy patrzyłam w jego błękitne tęczówki przenikał mnie dziwny prąd. Skoro komuś bardzo zależy na osobach wokół mnie muszę ograniczyć ich liczbę.
"Muszę się odizolować."
- Powiedz coś w końcu!- zażądał.- Uważasz że to moja wina?
W głowie zaświtał mi pewien pomysł. Miał go okrutnie zranić, ale musiał zadziałać bezbłędnie.
- Taakk...- pisnęłam ściskając dłonie w pięści. Krząknęłam i kontynuowałam.- Tak uważam że to Twoja wina. W moim życiu wszystko było idealne dopóki się nie pojawiłeś, a teraz nagle wszystko zaczęło się chrzanić? Nie widzisz związku?- ironiczne pytanie zawisło między nami w powietrzu.
Frosta jednak niełatwo było zwieść.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.- stwierdził czarując mnie szarmanckim uśmiechem.
- Jesteś pewien?- odpowiedziałam wstając z trudem. Ten oczywiście rzucił mi się na pomoc, na co natychmiast wyswobodziłam się z jego objęć.
- Czemu mi to robisz?- spytał z wyrzutem.
- Żeby ograniczyć liczbę osób na których mi zależy.
- Co?- nie rozumiał. Ale ja tego nie oczekiwałam- wystarczyłoby gdyby po prostu zostawił mnie w spokoju. Oczekiwał ode mnie czegoś, czego nie potrafiłam mu dać.
- Jestem jak tykająca bomba, Jack...- wykrztusiłam, próbując nie zalać się rzewnymi łzami. -I to atomowa. Przynoszę nieszczęście!
- Jak to?- znów się zamyślił.
Chyba zaraz nie wytrzymam.
- Rodzice zginęli wracając do MNIE ponieważ moc którą posiadam wymykała się spod kontroli. W dniu wypadku panowała śnieżyca. Zginęli wpadając w poślizg rozumiesz?- teraz to rozbeczałam się na dobre. Co za wstyd!
- Skąd mam wiedzieć że to samo nie przytrafiło się Ricie? Że MOŻE używaniem tego czegoś...- spojrzałam z obrzydzeniem na własne dłonie.- Nie zabrałam jej życia? Właśnie dlatego nie możemy być razem.- Jego spojrzenie pełne bólu skrzyżowało się z moim, pełnym desperacji. Ale cóż mogłam zrobić innego? Chciałam go uratować. MUSIAŁAM go uratować. W pewien sposób byliśmy sobie bliscy nawet przed tym całym cyrkiem. To co się stało między nami nad stawem, to jak bardzo sobie zaufaliśmy.
- Miałem być twoim aniołem stróżem... właśnie straciłem robotę.- wyszeptał a ja się uśmiechnęłam. Czułam że domyśla się co zamierzam zrobić.
- Opiekuj się proszę Anną i Mercy.- przytuliłam go mocno, jednocześnie zaciskając stale pięści. To bolało.
- Będę, obiecuję. - uśmiechnął się przyjaźnie i ciepło.
Tego właśnie potrzebowała królowa lodu- ciepła.
- Zamierzasz zniknąć na długo?- spytał poważniejąc.
- Niekoniecznie.- zamyśliłam się.- Muszę odnaleźć Thore. Spróbuję ją przekonać by nauczyła mnie panować nad tą mocą. Potem wrócę, na pewno. Powiedz Blair i Wiktorowi prawdę, innym mów że musiałam wyjechać w pilnej sprawie. Wymyślę coś na poczekaniu.
- Gdzie zamierzasz przenocować?- Frost nie był przekonany co do skuteczności tego pomysłu, ale szanował moją decyzję. Nie mogłam go w końcu poprosić o pomoc- jego mogłam zranić fizycznie, moja opiekunka zaś wydawała się bardziej doświadczona.
- Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę.- stwierdziłam i na pożegnanie pocałowałam go w policzek.
Potem pobiegłam ile sił w nogach uciekając od niewygodnych pytań i kłopotliwych odpowiedzi. Zamyślona szukałam w głowie wskazówek jakie dała mi Thore. Nagle jednak coś zauważyłam.
Biały Królik!
***
Heloł! Oto powróciłam!
Ciekawe czy ktokolwiek jeszcze czeka na nexta he he he... Ok. nie jestem zabawna.
W każdym razie, oto moje ogłoszenia parafialne:
1. Założyłam wattpada. Fabuła będzie ociekać grecką mitologią, dorzuciłam też drobny romansik, dramacik... no trochę tego jest hihi. Pisałam o tym na google plus, ale nie wiem czy odczytaliście. O nowych częściach będę informować na bieżąco także na tym blogu.
A oto link do prologu: Klik!
2. Zmieniam wygląd bloga na bardziej mroczny! Mini spojler alert- będzie adekwatniejszy do akcji która będzie toczyła się w obu opowiadaniach. Czekajcie cierpliwie.
3. Playlista również się zmieni! Gdybyście mieli jakieś propozycje piszcie w komentarzach w trybie now!
4. Wiem że ostatnio dłuuugo nic nie było, więc stwierdziłam że muszę jakoś odkupić swoje winy- jakiś dark shocik? Piszcie o czym, przysyłajcie inspirujące was piosenki, zdjecia i inne ten tegesy.
5. Od jakiegoś czasu moje posty może komentować każdy kto wchodzi na bloga- niezależnie od tego czy jesteś zalogowany czy nie :>
6. Chyba największy news - w październiku, w niedziele po godzinie 18:00 będe publikowała krótkie pasty, albo one shoty. ZAPRASZAM SERDELECZNIE.
. 1 Kom= 1 Uśmiech autorki. Pamiętajcie o tym! :D
DO ZOBACZENIA MOJE ŻUCZKI <3
Tego właśnie potrzebowała królowa lodu- ciepła.
- Zamierzasz zniknąć na długo?- spytał poważniejąc.
- Niekoniecznie.- zamyśliłam się.- Muszę odnaleźć Thore. Spróbuję ją przekonać by nauczyła mnie panować nad tą mocą. Potem wrócę, na pewno. Powiedz Blair i Wiktorowi prawdę, innym mów że musiałam wyjechać w pilnej sprawie. Wymyślę coś na poczekaniu.
- Gdzie zamierzasz przenocować?- Frost nie był przekonany co do skuteczności tego pomysłu, ale szanował moją decyzję. Nie mogłam go w końcu poprosić o pomoc- jego mogłam zranić fizycznie, moja opiekunka zaś wydawała się bardziej doświadczona.
- Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę.- stwierdziłam i na pożegnanie pocałowałam go w policzek.
Potem pobiegłam ile sił w nogach uciekając od niewygodnych pytań i kłopotliwych odpowiedzi. Zamyślona szukałam w głowie wskazówek jakie dała mi Thore. Nagle jednak coś zauważyłam.
Biały Królik!
***
Heloł! Oto powróciłam!
Ciekawe czy ktokolwiek jeszcze czeka na nexta he he he... Ok. nie jestem zabawna.
W każdym razie, oto moje ogłoszenia parafialne:
1. Założyłam wattpada. Fabuła będzie ociekać grecką mitologią, dorzuciłam też drobny romansik, dramacik... no trochę tego jest hihi. Pisałam o tym na google plus, ale nie wiem czy odczytaliście. O nowych częściach będę informować na bieżąco także na tym blogu.
A oto link do prologu: Klik!
2. Zmieniam wygląd bloga na bardziej mroczny! Mini spojler alert- będzie adekwatniejszy do akcji która będzie toczyła się w obu opowiadaniach. Czekajcie cierpliwie.
3. Playlista również się zmieni! Gdybyście mieli jakieś propozycje piszcie w komentarzach w trybie now!
4. Wiem że ostatnio dłuuugo nic nie było, więc stwierdziłam że muszę jakoś odkupić swoje winy- jakiś dark shocik? Piszcie o czym, przysyłajcie inspirujące was piosenki, zdjecia i inne ten tegesy.
5. Od jakiegoś czasu moje posty może komentować każdy kto wchodzi na bloga- niezależnie od tego czy jesteś zalogowany czy nie :>
6. Chyba największy news - w październiku, w niedziele po godzinie 18:00 będe publikowała krótkie pasty, albo one shoty. ZAPRASZAM SERDELECZNIE.
. 1 Kom= 1 Uśmiech autorki. Pamiętajcie o tym! :D
DO ZOBACZENIA MOJE ŻUCZKI <3
O Boże Drogi, wybacz, że tak późno, ale byłam przekonana, że nie napiszesz noc do Bożego Narodzenia, albo coś! Rozdział ciekawy, napewno odwiedzę twojego wattpada!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
E.D
Sorry. Literówka, miało być "nic"
Usuń